Getto warszawskie - epilog

Getto warszawskie - epilog

W najbliższą sobotę 17 sierpnia, wyjątkowo o godzinie 16:00 zapraszam na trzecią część spaceru śladami warszawskiego getta i jego mieszkańców. Spacer nie bez powodu zatytułowany został "epilog", tematyka będzie bowiem dotyczyła ostatnich, najtrudniejszych dla zamkniętej za wysokim murem ludności miesięcy. W czasie spaceru odwiedzimy miejsca związane z nazywaną eufemistycznie "wielką akcją wysiedleńczą", zobaczymy gdzie mieściły się szopy i dowiemy jak wyglądało życie codzienne zatrudnionych tam osób. Odwiedzimy miejsca związane z powstaniem w getcie warszawskim - punkty oporu, bunkry, miejsca walk i fabryki broni. Zobaczymy również ostańce ocalałe z zagłady getta i dowiemy się, w jakim miejscu odkopano archiwum Ringelbluma, dzięki któremu przetrwała pamięć o tragicznych wydarzeniach jakie miały miejsce w getcie warszawskim - największym getcie w Europie.

Spacer, ze względu na tematykę, przeznaczony jest dla osób dorosłych.  

Spotykamy się przy fontannie przed kinem Muranów (gen. Władysława Andersa 5). Szukajcie zielonego parasola w białe grochy. Spacer potrwa ok. 2,5 godziny.

Władysław Szlengel 
"Telefon"
 
Z sercem rozbitem i chorem,
z myślami o tamtej stronie
siedziałem sobie wieczorem
przy telefonie –
 
I myślę sobie: zadzwonię
do kogoś po tamtej stronie,
gdy dyżur mam przy telefonie
wieczorem –
 
I nagle myślę: na Boga –
nie mam właściwie do kogo,
w roku trzydziestym dziewiątym
poszedłem inną drogą –
 
Rozeszły się nasze drogi,
przyjaźni ugrzęzły w toni
i teraz, no proszę – nie mam
nawet do kogo zadzwonić.
 
A wieczór jesienny za szybą,
a wicher jesienny gna drogą
i myślę – chciałbym zadzwonić,
ale nie mam do kogo –
 
Biorę słuchawkę do ręki,
żałośnie chybocze się linka,
nakręcam numer znajomy,
odzywa się... zegarynka...
 
Przepraszam, czy mnie poznajesz,
pytam ściszonym głosem,
siódmego września przed laty,
zanim poszedłem na szosę,
 
Żegnając mój pokój o świcie,
wiedziałem, co się zaczyna –
i rzekłaś mi po raz ostatni,
że już jest szósta godzina...
 
A teraz, czy chcesz ze mną mówić,
bo mnie w gardle stoją łzy,
powiedz mi coś, zegarynko...
...dziesiąta pięćdziesiąt trzy –
 
Jak często musiałem życie
z tym głosem spokojnym spleść
– pamiętasz mnie, zegarynko,
– dziesiąta pięćdziesiąt sześć –
 
Dziesiąta pięćdziesiąt sześć,
chcesz – to będziemy wspominać,
w trzydziestym dziewiątym roku
wyszedłem teraz z kina –
 
– Dziesiąta pięćdziesiąt siedem,
wracałem do domu „Zerem”
z Chmielnej, z kina Atlantic,
z filmu z Gary Cooperem –
 
Na rogu Złotej gazeciarz
sprzedawał „Kurier Czerwony”,
na asfalt się kładły jak zorze
kolorowe neony –
 
„Zero” skręcało koliście
w serce miłego miasta
...czy mówisz coś, zegarynko?
– jedenasta...
 
Jeszcze się iskrzył Nowy Świat,
jeszcze na spacer parki szły,
jeszcze zapraszał Café Club
– jedenasta trzy...
 
W Quicku świeże parówki
i kolacyjny tłok,
gnały z Adrii taksówki,
z głośnika śpiewał Fogg.
 
Wracały do remizy tramwaje,
a nocne zaczęły wieźć,
która była mniej więcej?
– jedenasta czterdzieści sześć –
 
Jak dobrze się z tobą rozmawia
bez sporu, bez różnych zdań,
jesteś najmilsza, zegarynko –
ze wszystkich znajomych pań –
 
Już lżej teraz sercu będzie,
gdy wiem, że kiedy zadzwonię,
ktoś mnie spokojnie wysłucha,
choć jest po tamtej stronie.
 
Że ktoś to wszystko pamięta,
że wspólnie łączył nas los,
i mówić się ze mną nie boi,
i tak spokojny ma głos. 
 
Już noc się jeszcze pluszcze
i wiatr nad murkami gna,
gwarzymy sobie, marzymy
zegarynka i ja...
 
Bądź zdrowa, moja daleka,
są serca, gdzie nic się nie zmienia,
za pięć dwunasta – powiadasz –
masz rację........... więc do widzenia.
Tagi: