Wizyta Mario Vargasa Llosy w Warszawie
Wizyta Mario Vargasa Llosy w Warszawie
- czyli o tym, co łączy nową powieść peruwiańskiego noblisty ze stolicą Polski
W piątek, 21 października 2011 roku, w gmachu dawnej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, odbyło się spotkanie ze znanym na całym świecie pisarzem pochodzenia peruwiańskiego – Mario Vargasem Llosą. Autor licznych powieści (osiemnastu przetłumaczonych na język polski), esejów o literaturze, recenzji i sztuk teatralnych, uznany krytyk literacki oraz autor biografii, a od zeszłego roku laureat literackiej Nagrody Nobla, przyjechał do Polski na zaproszenie wydawnictwa Znak. Na początku października ukazał się przekład na język polski książki Llosy „Marzenie Celta”. Książka opowiada o losach Rogera Casementa, konsula brytyjskiego, który na przełomie XIX i XX wieku, na polecenie rządu bada okrucieństwa, których dopuszczają się stacjonujący Wolnym Państwie Kongo żołnierze i urzędnicy. Casement jest postacią bardzo złożoną, z jednej strony urodzony podróżnik, poeta, wzorowy reprezentant rządu brytyjskiego, z drugiej strony irlandzki nacjonalista walczący o niepodległość Éire.
W 1904 roku Casement publikuje raport, który jest wynikiem jego osiemnastoletniej pracy na terenie Kongo. Opis skandalicznego traktowania rdzennych mieszkańców afrykańskiego państwa wywołuje w Wielkiej Brytanii nie małe poruszenie. Zaczynają powstawać pierwsze fundacje na rzecz walki o prawa człowieka, sprawa nadużyć jest szeroko komentowana w kręgach politycznych. Dwa lata po publikacji raportu, Roger Casement zostaje wysłany jako konsul generalny, tym razem jednak do Brazylii, gdzie staje się świadkiem łamania praw człowieka przez koncern Peruwian Amazon Company.
Mimo tego, że Roger Casement całe swoje życie poświęcił ujawnianiu zbrodni wobec rdzennych mieszkańców Kongo i Brazylii popełnianych przez międzynarodowe koncerny handlujące kauczukiem, został skazany za zdradę Imperium Brytyjskiego na śmierć przez powieszenie i stracony w londyńskim więzieniu Pentonville.
Akcja powieści Marzenie Celta, została zbudowana na podstawie działalności faktycznej postaci, jednak z zastrzeżeniem samego autora co do treści: pamiętajmy jednak, że jest to powieść, nie biografia. Autor poruszył w niej kilka trudnych zagadnień. Jednym z ciekawszych wątków, który pojawia się w toku czytania dzieła, jest problem znalezienia dobrej definicji cywilizacji – czym właściwie jest, jak wyznaczyć jakiekolwiek granice wyznaczające gdzie się zaczyna cywilizacja a kończy barbarzyństwo, gdzie przestajemy być zwierzętami a zaczynamy stawać się ludźmi, a także kto tak na prawdę ma prawo nazywania siebie czy swojego społeczeństwa mianem „cywilizowany”. Książka Llosy pokazuje, że do czego człowiek jest w stanie się posunąć, uważając swoją cywilizację za jedyną słuszną.
Proces kolonizacji ziem afrykańskich oraz południowoamerykańskich, miał na celu nie tyle niesienie kaganka oświaty wśród dzikich plemion nie umiejących czytać ani pisać, „dzikusów” wielbiących anakondy i chodzących boso, ile zaspokojenie żądzy władzy i zysku, zapewnienie sobie źródła wiecznego dobrobytu, jakim były na początku XX wieku drzewa kauczukowe. Wielkie koncerny wysyłały swoich pracowników w głąb dżungli, gdzie ludzie nie przywykli do życia w ciężkich, pozbawionych wygód warunkach, zajmowali się organizowaniem infrastruktury i siły roboczej, która miała regularnie dostarczać firmie surowca. Urzędnicy wysyłani do Kongo czy na tereny Amazonii w charakterze nadzorców nad systemem eksploatacji drzew kauczukowych, sami pozbawieni nadzoru, kierowani zachłannością organizowali sprawnie funkcjonujący system opierający się na niewolniczej pracy tubylców. Rdzenni mieszkańcy pozbawieni jakichkolwiek praw do wynagrodzenia, werbowani głównie w „łapankach” lub podstępem, zmuszani do pracy, padali ofiarami bestialstwa i sadystycznych skłonności pracowników koncernów. Za wszelkie najdrobniejsze przewinienia, niewolnicy skazywani byli na wymyślne tortury.
W czerwcu 1890 roku, do Matadi, gdzie w tym czasie pracował Roger Casement, przybył młody kapitan brytyjskiej marynarki handlowej, Konrad Korzeniowski. Pracownik Belgijskiej Spółki Akcyjnej miał objąć dowództwo nad statkiem parowym transportującym ludzi i towary między Leopoldville-Kinszasa a Wodospadami Stanleya. Korzeniowski z pochodzenia Polak, czego nie dało się ukryć ze względu na bardzo silny polski akcent. Młody kapitan przybył do Afryki pełny wzniosłych idei – niesienia cywilizacji i wiary w dzikie tereny, uwolnienie Kongijczyków spod jarzma niewolnictwa, którymi to hasłami pod koniec XIX wieku, całą Europę karmił król Belgii Leopold II. Korzeniowski z całą swoją naiwnością podbił serce Casementa, co zaowocowało długoletnią przyjaźnią. Cień na przyjaźń między dwoma filantropami rzuciła kontrowersyjna działalność Casementa na rzecz niepodległości Irlandii.
Postać Korzeniowskiego, która pojawiła się w Marzeniu Celta, nie jest dla mnie bez znaczenia. Jest on bowiem właśnie tym ogniwem łączącym jeden z wątków powieści Llosy z Warszawą. Część z Was pewnie już wie, kim był Józef Konrad Korzeniowski, oraz że był docenianym na całym świecie pisarzem, znanym głównie jako Joseph Conrad.
Józef Teodor Konrad Korzeniowski urodził się 3 grudnia 1857 roku w Berdyczowie, w rodzinie Apollona Korzeniowskiego i Ewy z domu Bobrowskiej. Mały Konrad dorastał w katolickiej rodzinie o silnej patriotycznej tradycji. Dziadek, po którym nadano mu jedno z imion - Teodor Korzeniowski był kapitanem Wojsk Polskich w Powstaniu Listopadowym. Miał czwórkę dzieci, jedną córkę Emilię, która została aresztowana i zesłana na Syberię, oraz trzech synów. Najstarszy Robert, zginął w Powstaniu Styczniowym, młodszy Hilary został zesłany na Syberię, gdzie w 1878 roku zmarł. Trzeci syn Apollo, już od małego przejawiał talent poetycki. Po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Petersburgu, Apollo utrzymywał się z zarządzania majątkami ziemskimi. Praca na podolskiej wsi nie dawała mu satysfakcji, w związku z czym zajął się pisaniem. Początkowo pisał głównie komedie o zabarwieniu satyrycznym lub patriotycznym, które przez demokratyczne poglądy autora oraz krytyczny wobec warstw posiadających charakter wypowiedzi, były przez carską cenzurę mocno okrajane. Korzeniowski zajmował się również tłumaczeniami dzieł Shakespeare`a, Victora Hugo czy Heinego, pisał również wiersze religijne i patriotyczne.
W związku z fiaskiem jakim okazała się praca zarządcy w Berdyczowie, rodzina Korzeniowskich wraz z jedynym dzieckiem Konradem, przeniosła się do Żytomierza, gdzie Apollo utrzymywał rodzinę głównie ze swojego pisarstwa. Tam też, zaczął coraz czynniej angażować się w życie polityczne i działalność konspiracyjną. W 1861 roku, Apollo Korzeniowski ze swoim synem przeprowadził się do Warszawy pod pretekstem wydawania dwutygodnika kulturalnego, choć prawdziwym powodem jego decyzji było zaangażowanie się w przygotowania do wybuchu Powstania Styczniowego. W tym czasie Korzeniowscy mieszkali w kamienicy przy ul. Nowy Świat 47.
Jesienią 1861 roku, z inicjatywy pisarza powstaje zalążek przyszłego Rządu Narodowego, tajny „Komitet Ruchu”. Jednak w kilka dni po utworzeniu Komitetu, Apollo Korzeniowski zostaje oskarżony o działalność wywrotową i osadzony w warszawskiej Cytadeli. Śledztwo w sprawie oskarżonego trwało do kwietnia 1862 roku. W czasie pobytu Apollona w Cytadeli, mały Konrad wraz z babką odwiedzą kilkakrotnie ojca, o czym później pisze:
"W dziedzińcu tejże cytadeli - charakterystycznie (dla) narodu naszego - zaczynają się moje dziecięce wspomnienia"
Wyrok wydany na wiosnę 1862 roku, przez namiestnika Królestwa Polskiego nie okazał się dla rodziny Korzeniowskich łaskawy. Apollo wraz ze swoją żoną Ewą, zostają skazani na zsyłkę do Wołogdy w Rosji, skąd oboje w 1863 roku ze względu na słabe zdrowie uzyskują zgodę na przeniesienie do Czernichowa (Ukraina). Tam po dwóch latach umiera na gruźlicę Ewa. Apollo dzięki staraniom rodziny swojej małżonki zostaje zwolniony z dalszego odbywania kary i przenosi się z synem do Lwowa, skąd po kilkunastu miesiącach przeprowadzają się do Krakowa. W maju 1869 roku Apollo w wieku 49 lat umiera, powierzając Konrada opiece wuja, Tadeusza Bobrowskiego.
Ze względu na słabe zdrowie Konrad nie kształcił się regularnie, a w rezultacie został wysłany w 1874 roku do Marsylii we Francji, po części po to, aby nieco odbudować nadwątlone zesłaniem zdrowie, głównie jednak w celu rozpoczęcia pracy marynarza. W ciągu pierwszych czterech lat pracy, Konrad zadłużył się do tego stopnia, że nie widząc dobrego rozwiązania sytuacji, próbował odebrać sobie życie. W 1878 roku wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie zaciągnął się do marynarki handlowej. Po kilku latach starań został zwolniony z poddaństwa rosyjskiego, spadku po rewolucyjnej przeszłości rodziców.
W roku 1889 spełniło się jedno z dziecięcych pragnień Conrada, aby odwiedzić Afrykę. Zostaje kapitanem statku parowego w Wolnym Państwie Kongo. Tam również poznaje wspomnianego na początku bohatera powieści autorstwa Mario Vargasa Llosy, Rogera Casementa. Okrucieństwa, których był świadkiem w czasie pobytu w Kongo, stały się przyczynkiem do powstania najbardziej cenionego a zarazem niejednoznacznego z dzieł Conrada – Jądra ciemności.
Korzeniowski całe życie pisał i wydawał dzieła w języku angielskim, pod pseudonimem Joseph Conrad. Oficjalnie nigdy swojego nazwiska nie zmienił. W liście do bibliotekarza Józefa Korzeniowskiego (przypadkowa zbieżność nazwisk), przyznaje:
"[...]ani narodowości, ani nazwiska naszego wspólnego nie zaparłem się [...]Jest jasno wiadomym, że Polakiem jestem i że Józef Konrad są dwa chrzestne imiona, z których drugie używam jako nazwisko, by mi mojego cudzoziemskie usta nie wykrzywiały- czego znieść nie mogę". (źr. http://conrad-centre.w.interia.pl/pages/conrad_life_pl.html).
Treść listu jest reakcją na nieprzychylne komentarze ze strony polskich intelektualistów, którzy oskarżali Conrada o zdradę ojczyzny w związku z tym, że tworzył w języku angielskim.
Joseph Conrad w swoich dziełach często mówi o sytuacji politycznej Polski. Na bieżąco śledzi wydarzenia w kraju, jednak nieco pesymistycznie podchodzi do sprawy odzyskania przez Polskę niepodległości, bez pomocy sojusznika. Zalecał odbudowę państwowości pod protektoratem brytyjskim, w związku z czym z zawstydzeniem przyjął informację w 1918 roku, o odzyskaniu niepodległości przez swoją ojczyznę po 123 latach rozbiorów. W latach dwudziestych jest znanym i cenionym w Polsce pisarzem, choć nadal odbija się echem fakt pisania w języku angielskim. W tym czasie nawiązuje kontakt z polską elitą intelektualną, zdobywa wielkie uznanie m.in. Stefana Żeromskiego. W czasie drugiej wojny światowej Conrad zyskuje sobie pozycję jednego z największych autorytetów moralnych wśród młodzieży walczącej o Polskę, dzięki powieści Lord Jim, poruszającej tematy honoru, lojalności oraz odpowiedzialności za swoje czyny.
Józef Konrad Korzeniowski umiera w Bishopsbourne 3 sierpnia 1924 roku, pozostawiając po sobie niemal dwadzieścia powieści, kilkanaście nowel i opowiadań, dramaty, eseje i wspomnienia. Nie ulega wątpliwości, że był on jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej emigracji, jego dzieła do dziś są znane i cenione na całym świecie. I choć Joseph Conrad mieszkał w Warszawie tylko kilka miesięcy jeszcze jako mały chłopiec, na kilkanaście lat przed opuszczeniem kraju na zawsze, myślę że ze względu na wyjątkowy talent i międzynarodowe uznanie warto było wspomnieć jego postać. Tym bardziej, że Korzeniowski pojawił się w książce tak wybitnego pisarza, jakim jest noblista, Mario Vargas Llosa.
Kamienica przy ulicy Nowy Świat 47, w której mieszkali w 1861 roku Konrad Korzeniowski wraz z ojcem Apollonem.