Zamach na Gabriela Narutowicza

Zamach na Gabriela Narutowicza

16 grudnia 1922 roku, pierwszy prezydent odrodzonej Polski, Gabriel Narutowicz otworzył wystawę i w towarzystwie premiera Juliana Nowaka i prezesa Zachęty Karola Kozłowskiego rozpoczął zwiedzanie. We wnętrzach było zimno i goście pozostali w płaszczach. Panowie, prowadząc niezobowiązującą rozmowę, zatrzymali się przed obrazem Teodora Ziomka "Krajobraz zimowy", kiedy za plecami Narutowicza stanął Niewiadomski. Przyłożył do jego pleców rewolwer i oddał trzy strzały[1].

Gabriel Narutowicz zmarł na miejscu. Zamach wydarzył się zaledwie tydzień po tym, jak został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na głowę państwa i tylko 5 dni po zaprzysiężeniu.

Zamachowiec, Eligiusz Niewiadomski, z zawodu malarz i krytyk sztuki, po oddaniu strzałów, nie próbował ucieckać i nie stawiał oporu przed zatrzymaniem. Proces sądowy rozpoczął się 30 grudnia. Niewiadomski od razu przyznał się do winy, ale nie okazał żadnej skruchy, twierdząc, że jedynie złamał prawo. Powiedział również, że na początku planował dokonać zamachu na Józefie Piłsudskim, myśląc, że ten właśnie zostanie wybrany prezydentem. Piłsudski jednak wycofał się z kandydatury.

 Eligiusz Niewiadomski

Gdy prezydentem II RP został Gabriel Narutowicz, stało się dla Niewiadomskiego jasne, że ten człowiek, wybrany głosami wrogów państwa polskiego i dzięki poparciu wrogim państwu mniejszościom narodowym, jest największym zagrożeniem dla odradzającej się Polski.

Eligiusz Niewiadomski został skazany na karę śmierci, a nowy prezydent nie przychylił się do wniosku o ułaskawienie. Egzekucja miała się odbyć 31 stycznia 1923 roku na stokach cytadeli. Na prośbę skazanego, nie przywiązano go do słupa, ani nie zakryto oczu. Został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny, a jego ostatnie słowa brzmiały:ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski.

Pogrzeb Niewiadomskiego na Cmentarzu Powązkowskim stał się wielką manifestacją narodowców. 10 tysięcy osób przybyło pożegnać bohatera narodowego, który poświęcił swoje życie, aby uwolnić Polskę od elekta żydowskiego. Już po zabójstwie prezydenta Narutowicza, ugrupowania narodowe uznały Niewiadomskiego za męczennika wielkiej idei, który pragnie przywrócić narodowi polskiemu prawo do rządzenia swoim państwem. 

Wkrótce przeciwko kultowi zamachowca wystąpiły ugrupowania lewicowe. W końcu sejm uchwalił dekret potępiający gloryfikowanie zabójcy prezydenta RP. 

Uroczystości pogrzebowe Gabriela Narutowicza trwały od 17 grudnia 1922 roku. W tym dniu zabalsamowane ciało prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zostało wystawione w Sali audiencyjnej Belwederu, a ks. Tokarzewski – kapelan prezydenta, odprawił mszę dla rodziny. 19 grudnia trumna ze zwłokami Narutowicza została przewieziona do Zamku Królewskiego. Kondukt żałobny szedł Alejami Ujazdowskimi, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem, a prezydenta w tym dniu żegnało ponad pół miliona osób zgormadzonych na ulicach.

Po południu 19 grudnia, trumnę ustawiono w Sali Rycerskiej Zamku Królewskiego na specjalnym katafalku. Od 20 grudnia salę udostępniono dla wszystkich, którzy chcieli oddać hołd pierwszemu prezydentowi odrodzonej Polski.

Pogrzeb Gabriela Narutowicza

22 grudnia 1922, w katedrze świętego Jana odbyły się uroczystości pogrzebowe. Kardynał Aleksander Kakowski odprawił żałobną mszę, a po mszy ksiądz Antoni Szlagowski z kazalnicy potępił zbrodniczą rękę, która targnęła się na nietykalną osobę pierwszego Urzędnika w Państwie, sponiewierała dostojeństwo Rzeczypospolitej, zdeptała cześć, zniesławiła imię Polski w świecie.

Pogrzeb Gabriela Narutowicza

Trumna z ciałem Gabriela Narutowicza została złożona w krypcie katedry świętego Jana w Warszawie.

Warto zagłębić się w historię okresu porozbiorowego w Polsce, aby zrozumieć tło polityczne powyższych wydarzeń. Państwo, które odzyskało niepodległość po ponad stu latach pozostawania w strefie wpływów trzech kultur - kultur całkowicie odrębnych, co należy podkreślić, trudno było na powrót poskładać w jedną, sprawnie funkcjonującą całość.

Niepewność jutra, podejrzliwość wobec centralistycznej władzy oraz upór wobec instytucji państwa (który traktowany jak cnota w okresie zaborów, nie zaniknął wraz z odzyskaniem niepodległości), nie wróżyły Polsce niczego dobrego. Polecam lekturę Marka Ruszczyca pt.: Strzały w Zachęcie, jednak myślę, że w każdej dobrej książce historycznej o dwudziestoleciu międzywojennym również znajdziecie sporo przydatnych informacji.   

 

Zdj. www.wikipedia.org




[1] S. Koper, Afery i skandale II RP. Warszawa 2011.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dział: