O upadku, o powstaniu i o wielkim dziękowaniu!

O upadku, o powstaniu i o wielkim dziękowaniu!

Święta Bożego Narodzenia to dla mnie bardzo intensywny czas. W tym roku wyjątkowo byłam zabiegana i właściwie niewiele chwil miałam do swojej dyspozycji. Jednak skłamałabym pisząc, że od tygodnia cichosza na stronie i fanpage`u Sekretów Warszawy, spowodowana była moim brakiem czasu. Zaczęło się wszystko od wyjazdu, przedświątecznej krzątaniny, przeistoczyło wkrótce w sernikowo-piernikowo-słodkie lenistwo, a zatrzymało dość gwałtownie na informacji budzącej moje niemiłe zaskoczenie.

Dzisiejszy wpis ma być lekki w formie, ciepły i domowy w treści, dlatego bardzo krótko postaram się opisać niemiłą sytuację, z którą przyszło mi się zmierzyć kilka dni temu. Przed świętami poświęciłam wiele czasu na znalezienie i zebranie informacji, które posłużyły mi do napisania dla Was kilku tekstów o tradycjach świątecznych w Warszawie i na Mazowszu. Nic wielkiego, w końcu to tylko strona internetowa. Zrobiłam to jednak dlatego, że nasze lokalne media na tradycji nie skupiają zbyt wiele uwagi, a mnie zupełnie ten temat pochłonął i chciałam się tym co znajdę – podzielić z Wami. Ponieważ szanuję bardzo moich czytelników, poświęcam wiele czasu na szukanie informacji, pisanie, redagowanie treści, dopasowywanie ilustracji, a gotowe artykuły zamieszczam na stronie i cieszy mnie każdy komentarz czy mail, który od Was dostaję. Nie cieszy natomiast zaistniała sytuacja, jednak jej poświęcę tylko kilka następujących słów: moją pracę, treść artykułów, pomysł, a nawet ilustracje, ktoś wykorzystał do celów komercyjnych.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ nie pierwszy raz zmagam się z tym problemem. Z mojej strony ściągniano już bez mojej wiedzy zdjęcia, kopiowano fragmenty tekstu, dostałam nawet zaproszenie na Facebooku na mój własny spacer – tytuł był taki sam, trasa również i opracowanie jak moje... Tylko prowadzący jakiś niepodobny do mnie. To jest internet, więc wiem z czym się wiąże taka działalność jak moja. Nigdy jednak nie będzie mi obojętna nonszalancja wobec własności – w tym wypadku – intelektualnej. Fakt, że treść jest dostępna w internecie nie może oznaczać przyzwolenia na dwolne jej wykorzystanie, bez podania choćby źródła lub jakiegokolwiek odnośnika. To nawet nie jest problem praw autorskich w sieci, to problem braku elementarnego szacunku do pracy drugiego człowieka. Niestety żyjemy w takich czasach, kiedy chodzenie na skróty, na łatwiznę jest powszechnie akceptowane.

Nie mam zamiaru z tym walczyć, robić awantur czy wchodzić na drogę prawną z osobami, które nazwijmy to eufemistycznie – inspirują się moją działalnością. Chciałam Wam opisać całą sytuację jako usprawiedliwienie, dlaczego przez ponad tydzień ani razu się nie odezwałam. Po prostu na kilka dni straciłam poczucie, że to wszystko ma sens.

Dziś jednak czuję, że nowa fala inspiracji, pomysłów i sił na ich realizację nadciąga. Przecież dostaję Wasze wspaniałe maile (mam już nawet kilku mailowych przyjaciół), przychodzicie na moje arcynieregularne spacery i czytacie teksty. I dla Was właśnie mam ochotę dalej działać. A ponieważ kolejny rok już dobiega końca, to mam okazję Wam podziękować, a podziękowań będzie wiele:

- za to, że jesteście wyrozumiałymi czytelnikami, dzięki którym mam szansę realizować swoje marzenia o tym, żeby po pierwsze pisać, a po drugie, żeby ktoś to czytał ;-)

- za udział w spacerach, które zawsze były za długie, a ja zawsze miałam za dużo materiałów (działałam w dobrej wierze!),

- za to, że na spacerach cierpliwie wytrzymywaliście, pozwalaliście mi odbiegać od tematu i opowiadać kolejne historie,

- za to, że dzięki Wam, każde organizowane przeze mnie wydarzenie miało fantastyczną atmosferę,

- za wszystkie rozmowy, pytania, informacje, ciekawostki – ja nie wiem wszystkiego o Warszawie, a prawdę mówiąc, wciąż wydaje mi się, że wiem za mało, dlatego bardzo cenię sobie całą wiedzę, którą podzieliliście się ze mną,

- za życzliwość, ciepło, uprzejmość, przyjazność, dobroć, którą mi okazywaliście przez wiele miesięcy,

- za budujące komentarze i malie, które od Was otrzymałam,

- za to, że w dobie tworzenia podziałów na warszawiaków od pokoleń, przyjezdnych, słoików, lemingów i innych, daliście mi - emigrantce z najdalszych rubieży województwa zachodniopomorskiego - szansę poopowiadać o Warszawie.

 

Dziękuję Wam za cały przemijający już rok,

życzeń na nadchodzący nie składam – dostaniecie je jutro ;-)

 

Pozdrawiam,

Amalia Szałachowska

Sekrety Warszawy

Tagi: