Powstanie listopadowe

Powstanie listopadowe

Wojna roku 1830 i 1831 była najsilniejszą rozprawą naszą z Rosją spośród tych, które podejmowaliśmy w XVIII i XIX wieku. W. Tokarz

182 lata temu, w nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku, w Warszawie rozpoczęło się powstanie listopadowe – jednocześnie insurekcja i wojna obronna narodu polskiego przeciw Rosji. Powstanie zostało przygotowane przez sprzysiężenie Wysockiego w Warszawie. Przez dziesięć miesięcy około 140 tysięcy osób walczyło z Imperium Rosyjskim, największą potęgą militarną w ówczesnej Europie.  

Początek powstania listopadowego ppor. Piotr Wysocki opisywał tak: O godzinie szóstej dano znak jednoczesnego rozpoczęcia wszystkich działań wojennych przez zapalenie browaru na Solcu w bliskości koszar jazdy rosyjskiej. Wojska polskie ruszyły z koszar do wskazanych stanowisk. Ja pośpieszyłem do koszar podchorążych. W salonie podchorążych odbywała się wtenczas lekcja taktyki. Wbiegłszy do sali, zawołałem na dzielną młodzież: "Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla wrogów!". Na tę mowę i z dala grzmiący głos: "Do broni! Do broni!", młodzież porwała karabiny, nabiła je i pędem błyskawicy skoczyła za dowódcą. Było nas stu sześćdziesięciu kilku!

Jednak to co opisał Wysocki, w rzeczywistości wyglądało nieco inaczej. W Łazienkach Królewskich dwie grupy spiskowców czekały na znak. Sygnałem rozpoczęcia powstania miał być pożar browaru na Solcu. Konspiratorzy mieli nadzieję, że płomień przeniesie się również na pobliskie koszary kawalerii rosyjskiej. Niestety, pożar planowany na godzinę 18 wybuchł ponad pół godziny wcześniej i szybko został ugaszony. Płomień nie tylko nie zdążył rozprzestrzenić się na budynki kawalerii rosyjskiej, ale również nie zasygnalizował powstańcom, że to już czas.

Pomnik Sobieskiego Łazienki Królewskie

Pomnik Jana III Sobieskiego 

Zapanował chaos. Pierwsza grupa zgromadzona przy pomniku Jana III Sobieskiego zdezorientowana brakiem sygnału, w końcu własną decyzją ruszyła do boju i po krótkim starciu z Rosjanami udała się w kierunku placu Na Rozdrożu. Zadaniem drugiej grupy było pojmanie wielkiego księcia Konstantego. Jak sie jednak okazało, grupa zamachowców składała się głównie z osób cywilnych (wojskowi nie chcieli brać udziału w porwaniu), które nie umiały nawet ładować broni. Wsparci w końcu przez kilku podchorążych ruszyli na Belweder dzieląc się na dwie grupy. Pierwsza, w której skład wchodziło sześć osób, miała zaatakować od strony skarpy. Nie zrobili jednak wcześniejszego rozpoznania i szturm skarpy zakończył się spotkaniem z murem oporowym i bezsensownym strzelaniem w okna pałacu. Druga grupa wdarła się na dziedziniec, dźgając bagnetami wszystkich, którzy akurat się nawinęli. Wśród rannych znalazł się szef tajnej policji Mateusz Lubowidzki, a wśród martwych – generał Aleksander Gendre, którego spiskowcy dopadli na podwórzu. Część powstańców wzięła generała za księcia Konstantego i widząc go martwego, opuściła pałac i ruszyła w kierunku rogatek mokotowskich.

Belweder

Belweder

Noc listopadowa, nazywana jest złośliwie nocą pomyłek. Powstańcom nie udało się na czas ruszyć do boju, nie zdołali również schwytać księcia Konstantego, a pożar na Solcu okazał się wielką klapą. Brakowało przywódców, więc powstańcy gorączkowo ich szukali wśród polskich generałów. Żaden z nich nie był jednak zwolennikiem powstania i nie wierzył w jego powodzenie. Odmawiali więc udziału, za co początkowo nie ponosili żadnych konsekwencji.

Sytuacja w Warszawie była bardzo napięta. Podchorążowie pod wodzą Piotra Wysockiego szli przez Plac Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, po drodze pokonując opór wojsk rosyjskich. Szli w kierunku Arsenału na Długiej. Po drodze przemocą zabrali ze sobą generała Stanisława Trębickiego. Przy Pałacu Namiestnikowskim rozegrały się dramatyczne wydarzenia – generał Maurycy Hauke i pułkownik Filip Meciszewski odmówili udziału w powstaniu. Wywiązała się szamotanina, Meciszewski wystrzelił z pistoletu. W odpowiedzi padła salwa ze strony podchorążych. Hauke i Meciszewski stracili życie. Chwilę później na Senatorskiej powstańcy zatrzymali powóz i pytali kto nim jedzie. W odpowiedzi padło „generał Nowicki”. Niestety, ktoś stojący najbliżej powozu usłyszał „generał Lewicki”[1]. W wyniku tej pomyłki życie stracił kolejny polski generał.

Na ulicy Długiej wywiązała się ostra sprzeczka między powstańcami a pojmanym wcześniej Trębickim, w wyniku której generał poniósł śmierć. Chwilę później postrzelono generała Tomasza Siemiątkowskiego, który usiłował rozproszyć tłum sprzed pałacu Bruhla. Wkrótce zmarł w swoim mieszkaniu. Zanim otwarto bramy Arsenału, śmierć ponieśli jeszcze generał Potocki sprzeciwiający się rozdawaniu broni powstańcom oraz generał Ignacy Blumer, który stanął na czele oddziału lojalnego Konstantemu.

Atak na Arsenał, choć udany, miał fatalne konsekwencje. Rozgorączkowany i uzbrojony tłum podzielił się na grupy grasujące po mieście, linczujące Rosjan oraz przeciwnych powstaniu Polaków. Wśród wyposażonych w broń znaleźli się również ... kolaboranci.

Marcin Zaleski, Cykl Listopadowy, Wzięcie Arsenału, 1830Marcin Zaleski, Cykl Listopadowy, Wzięcie Arsenału, 1830

W czasie ataku na Arsenał rozdano 40 tysięcy w dużej mierze przestarzałych karabinów, wyprowadzono również działa. Fala intensywnych emocji zaczęła opadać dopiero nad ranem. Podchorążowie zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie tylko nie mają konkretnego dowództwa, ale również nie wymyślili żadnego planu politycznego.

30 listopada 1830 roku, Warszawa mogła czuć się wolna. Do zwycięstwa przyczyniła się ludność miejska – chłopi i robotnicy. Szybko jednak władzę nad miastem przejęła Rada Administracyjna, czyli konserwatywny rząd Królestwa Polskiego. Rada podjęła próbę opanowania powstania i uniknięcia konfrontacji z Rosją. Minister finansów, książę Ksawery Drucki-Lubecki poszerzył Skład Rady Administracyjnej między innymi o Adama Czartoryskiego.

Działania Rady Administracyjnej szybko zaktywizowały środowisko lewicowe, które jeszcze 1 grudnia utworzyło Towarzystwo Patriotyczne z programem rozszerzenia powstania na cały kraj. Szybko jednak elementy konserwatywne poradziły sobiez Towarzystwem, umożliwiając przejęcie władzy Chłopickiemu.

Józef Chłopicki

gen. Józef Chłopicki

5 grudnia generał Józef Chłopicki zostaje mianowany dyktatorem powstania. Szukając ucieczki przed zbrojną konfrontacją z wojskami rosyjskimi, dążył on do umniejszenia roli powstania listopadowego i zrobienia z niego wewnętrznego polskiego problemu. Chłopicki umożliwił Konstantemu bezpieczny wyjazd z Warszawy, a następnie wysłał Lubeckiego do Petersburga, gdzie książę miał rozpocząć pertraktacje. Car odmówił spotkania z nim. 7 stycznia 1831 roku przesłał tylko Lubeckiemu wiadomość, że warunkiem jakichkolwiek pertraktacji jest bezwarunkowa kapitulacja Polaków.

Informacja o próbie załagodzenia konfliktu tylko zaostrzyła patriotyczny zapał wśród zwolenników powstania. Chłopicki postawiony pod murem, nie widząc innego rozwiązania złożył rezygnację. Pod naciskiem opinii publicznej, 18 stycznia 1831 roku Sejm uznał powstanie listopadowe za narodowe, a 20 stycznia uznał władzę dyktatora. 25 stycznia 1831 roku Sejm spalił za sobą wszystkie mosty i uchwalił detronizację Mikołaja I jako króla Polski. Czartoryski stanął na czele nowego rządu, a głównodowodzącym wojsk został Michał Radziwiłł.

W lutym na ziemie polskie wkroczyła 115 tysięczna armia rosyjska pod dowództwem Iwana Dybicza. Armia polska dysponowała 54 tysiącami ludzi.

Iwan Dybicz

Iwan Dybicz

7 lutego doszło do pierwszych starć w Siedlcach i Węgrowie. 14 lutego Polacy pod dowództwem generała Józefa Dwernickiego pokonali wojska rosyjskie pod Stoczkiem, Wawrem i Białołęką. Były to jednak drobne zwycięstwa, które nie powstrzymały ofensywy rosyjskiej. 25 lutego 1831 roku, pod Olszynką Grochowską doszło do jednego z najkrwawszych starć powstania listopadowego, które do historii przeszło pod nazwą polskie Termopile.   

Bitwa pod Olszynką GrochowskąPrzechodniu, powiedz współbraciom, że walczyliśmy mężnie 
i umierali bez trwogi, ale z troską w sercu o losy Polski, 
losy przyszłych pokoleń... o wasze losy. 

Na przedpolu Pragi starły się ze sobą – wojsko polskie dowodzone przez generała Józefa Chłopickiego, w liczbie 40 tysięcy żołnierzy i wojsko rosyjskie dowodzone przez Iwana Dybicza, liczące 60 tysięcy osób.  W czasie starć ciężko ranny został Chłopicki. Znoszony z pola bitwy wydał rozkaz ataku wszystkimi siłami generałowi Janowi Skrzyneckiemu. Ten rozkazu nie wykonał. Niezdecydowanie i opieszałość Skrzyneckiego doprowadziła do rozprzężenia w polskich szeregach, które próbował wykorzystać rosyjski generał Troll. Jednak 30 szwadronów rosyjskiej jazdy zostało powstrzymanych przez 600 ułanów z wystawionymi bagnetami, ustawionych w czworobok. Wkrótce na linię frontu dociera pułkownik Ignacy Prądzyński na czele oddziału rakietników, który nie tylko spowodował duże straty po stronie rosyjskiej, ale również wywołał panikę w szeregach feldmarszałka Dybicza. Ten zadecydował o wycofaniu się z pola bitwy. Podobną decyzję podjął Skrzynecki i wojska polskie wycofały się do Warszawy. Bitwa pod Olszynką Grochowską nie została osatecznie rozstrzygnięta. Chociaż pokrzyżowała Dybiczowi plany szturmu Warszawy, to straty po obu stronach były tak duże[1], że dla Polaków było to raczej pyrrusowe zwycięstwo.

Po Bitwie pod Olszynką Grochowską dyktaturę objął generał Skrzynecki. Zaczęła się mobilizacja polskiego wojska, a ochotnicy przybywali ze wszystkich zaborów. Na Żmudzi wybuchło powstanie chłopów przeciwko podobrowi do rosyjskiej armii. Powstanie szybko rozprzestrzeniło się na powiaty litewskie.

Generał Ignacy Prądzyński przygotował śmiały plan, który przyniósł mu sukces w bitwach pod Wawrem, Dębem Wielkim i Iganiami. Wkrótce po tych zwycięstwach, Skrzynecki przerwał kontrofensywę. 26 maja 1831 roku, wskutek jego nieudolnych działań Polacy ponieśli klęskę ze zdziesiątkowaną przez epidemię cholery armią rosyjską. Morale polskich żołnierzy załamało się.

W Warszawie rosło niezadowolenie. Rosjanie zostali dopuszczeni pod bramy stoilcy, a polscy żołnierze zmagali się nie tylko z ciężkimi warunkami bytu, głodem i epidemiami, ale również z opieszałością swojego wodza. 29 czerwca doszło w Warszawie do manifestacji przeciwko osobom oskarżonym o zdradę, w tym przeciwko Skrzyneckiemu. Dopiero jednak 11 sierpnia sejm odebrał generałowi dowództwo i powierzył je generałowi Henrykowi Dembińskiemu. Ten jednak zadeklarował, że będzie się trzymał tego samego kursu politycznego i wojskowego, co Skrzynecki.

Wśród członków Towarzystwa Patriotycznego zawrzało. 15 sierpnia po burzliwych dyskusjach Towarzystwo wysłało swoich delegatów do Rządu Narodowego, którzy na czele rozsierdzonego warszawskiego tłumu, domagali się natychmiastowego ukarania wszystkich podejrzanych o zdradę lub szpiegostwo. W mieście zapanował chaos. Nocą część demonstrantów wdarła się do więzień na Zamku, Starym Mieście i przy ulicy Leszno i powiesiła rzekomych zdrajców. Rząd Narodowy upadł, a władzę niemal dyktatorską objął generał Jan Krukowiecki, który szybko podjął kroki w celu opanowania sytuacji. Ściągnął do Warszawy część wojska, które miały przeciwdziałać kolejnym demonstracjom. Kilku uczestników wydarzeń sierpniowych skazano na śmierć.

18 sierpnia Krukowiecki rozwiązał Towarzystwo Patriotyczne i podjął rokowania kapitulacyjne z nowym dowódcą carskiej armii, feldmarszałkiem Paskiewiczem. Sejm szybko uciął te plany, odebrał Krukowieckiemu władzę, powierzając ją Bonawenturze Niemojewskiemu.

Tymczasem wojska Paskiewicza zbliżały się do Warszawy od strony zachodniej. W dniach 6-7 września nastąpił szturm na słabo bronione miasto. Upadła obrona Woli, podczas której zginął mityczny już niemal generał Józef Sowiński. Dowództwo powstania podjęło decyzję o poddaniu Warszawy, nie widząc dalszej możliwości bronienia jej.

Po kapitulacji miasta wojsko i rząd ewakuowały się w stronę Pragi. 9 października padł Modlin. 21 października upadł ostatni bastion powstania listopadowego – Zamość. Jego kapitulacja definitywnie zakończyła powstanie listopadowe. Nastąpił wielki exodus. Uczestnicy i przywódcy powstania masowo ewakuowali się na Zachód, a za nimi ciągnęły warszawskie elity. Rozpoczęła się Wielka Emigracja.

Iwan Paskiewicz

Iwan Paskiewicz

W Królewstwie Polskim nastąpiły wielkie zmiany. Jeszcze we wrześniu do Warszawy wkroczyły wojska rosyjskie pod wodzą feldmarszałka Iwana Paskiewicza, które ze szczególnym okrucieństwem tłumiły powstanie. W nagrodę za skuteczną pacyfikację feldmarszałek otrzymał tytuł księcia warszawskiego i został namiestnikiem carskim. Rozpoczął się okres rusyfikacji Polaków. Zlikwidowano polskie szkolnictwo, wprowadzono rosyjski system monetarny, miar, wag i ilości. Językiem urzędowym stał się język rosyjski.

Finis Poloniae 1831, by Dietrch Monten (1799-1843)
Finis Poloniae 1831, by Dietrch Monten (1799-1843)

 

[1] Straty wynosiły: około 7,3 tys. żołnierzy po stronie polskiej i około 9,5 tys. po stronie rosyjskiej.

***

Jeśli pewne informacje odnośnie przebiegu powstania listopadowego różnią się od tych, które znasz, wiedz, że korzystałam z kilku książek opisujących to wydarzenie. Każda z nich wprowadzała coś innego - liczby, poszczególne daty, fakty. Starałam się skupić jednak na tych wydarzeniach, których opis nie różnił się w poszczególnych źródłach. 

 


[1] Generał Lewicki – znienawidzony przez Polaków rosyjski gubernator.

 

 

 

Bibliografia:

1. Powstanie listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. Europa wobec powstania, pod red. W. Zajewskiego, Warszawa 1980

2. Stefan Kieniewicz, Andrzej Zahorski, Władysław Zajewski, Trzy powstania narodowe: kościuszkowskie, listopadowe i styczniowe, Warszawa 1994

3. Władysław Zajewski Powstanie listopadowe 1830-1831., Warszawa 2012.

4. Encyklopedia Warszawy, PWN 1994.

 

Dział:

Komentarze

  1. Portret użytkownika Taellaa
    Taellaa 01-12-2018 18:39
    Pomogło