“Rybeńko”, czyli o jednym z Radziwiłłów
“Rybeńko”, czyli o jednym z Radziwiłłów
W dotychczasowej działalności, czy to na stronie, czy w terenie, mierzyłam się głównie z postaciami kobiecymi. Mężczyźni byli wplatani w moje opowieści raczej przypadkiem, a jeśli zamierzenie, to i tak tylko na krótką chwilę. Niestety nie umiem się z tego wytłumaczyć. Chciałabym zrzucić odpowiedzialność za odsunięcie waćpanów w cień na moje feministyczne poglądy, antypatriarchalny stosunek do rzeczywistości lub inne upodobania, jednak nie mogę, bo jestem raczej osobą o, nazwijmy to, neutralnych poglądach na wszystko, z polityką, religią i paroma innymi fundamentalnymi sprawami na czele.
Oczywiście, jak większość ludzi krzyczę na polityków w telewizji, choć wiem, że mnie nie słyszą i zwykle kibicuję jakiejś drużynie sportowej (jeśli już dopuszczę do sytuacji, w której zmuszono mnie do oglądania meczu). O ile w pierwszym wypadku wiem, na kogo krzyczę, to w drugim nie zawsze...Ale mniejsza o to. Tym razem postanowiłam się podjąć napisania kilku słów o jednym z Radziwiłów. Miał być “Panie Kochanku”, jednak ten dość spory kąsek pozostawiam sobie na inne okoliczności, poza tym szanuję chronologię, toteż nie wypada mi jej zadawać gwałtu. Teraz jest post, a podstawą postu są ryby, więc niech będzie, że dziś słów kilka o “Rybeńce”.
Michał Kazimierz “Rybeńko” Radziwiłł herbu Trąby, przyszedł na świat w 1702 roku w Ołyce, w rodzinie kanclerza wielkiego litewskiego Karola Stanisława Radziwiłła i Anny Katarzyny z Sanguszków. Dziecko urodzone z ojca – gorliwego stróża prawa i porządku oraz apodyktycznej matki z ambicjami, wyrosło na młodego mężczyznę, spadkobiercę ogromnej fortuny, który ani prawa nie strzegł, ani ambicjami nie grzeszył. Posiadał jednak wielki talent, niedoceniony przez historyków. “Rybeńko” w sposób wybitny trwonił rodowy majątek.
Biesiadami, hulankami i rozpustą nadrabiał liczne braki swojej dość miernej osobowości. Nazywany nieukiem bez wykształcenia, leniwcem, lizusem dworu czy rozpustnikiem bez smaku w najmniejszym nawet stopniu nie starał się poprawić nadwątlonej reputacji. Przydomek “Rybeńko” przylgnął do niego na dobre, ponieważ tak właśnie zwracał się do swoich rozmówców, niezależnie od ich rangi. Jego polityczna kariera zaczęła się na dworze Augusta II i rozwijała u Augusta III, nigdy jednak Michał Radziwiłł nie przepracowywał się. Zdarzył się jednak w jego życiu moment, w którym swego poświęcenia Sasom, o mały włos nie przypłaciłby życiem. W czasie bezkrólewia, zwolennicy Stanisława Leszczyńskiego zgotowali zasadzkę na przeciwników politycznych, “Rybeńko” jednak uszedł cało z tego zamieszania.
Można by pomyśleć, że postać o tak wątłym charakterze, po zamachu na swoje życie wycofa się z polityki. Nic bardziej mylnego. Michał Radziwiłł jeszcze energiczniej popierał Augusta III, ochraniał jego nielegalną elekcję, a później walczył z jej przeciwnikami. Obdarzony równie wyrafinowaną osobowością co “Rybeńko” tłuściutki król z dynastii Wettynów, swojego wiernego poddanego za zasługi nagrodził między innymi buławą polną litewską. Tak zaczęła się kariera wojskowa najbogatszego z Radziwiłłów.
“Rybeńko” obowiązki hetmana spełniał sumiennie, choć po swojemu. Żołnierzom dawał przykład nieposkromionego władcy kielicha zasadającego na biesiadnym tronie. Do jego największych militarnych wyczynów należał przegląd wojsk litewskich, którego dokonał w 1744 roku, choć byłoby niesprawiedliwością ukrywać jego wszystkie zasługi. Michał Radziwiłł wprowadził bowiem jednolite umundurowanie armii oraz założył w Nieświeżu akademię wojskową*.
W polityce, podobnie jak w wojskowości, “Rybeńce” szło nienajlepiej. Stronnictwo, na czele którego stał, ciągle przegrywało rywalizację z Familią, więc hetman w akcie bezsilności rwał sejm za sejmem. Wojennymi zawieruchami nie zaprzątał sobie głowy i zupełnie obojętnie obserwował wojska dumnie maszerujące przez jego własne, litewskie podwórko.
Na koniec muszę jednak wspomnieć o jednej, wcale nie tak oczywistej rzeczy. “Rybeńko” z równą pasją tracił swój majątek, co go powiększał. Nie zaniedbywał finansów, walczył o spadki i pomnażał fortunę. W swoich dobrach rozwijał rzemiosło i zakładał manufaktury. Jedną z najbardziej znanych jest ta założona w Słucku, która wsławiła się produkcją wspaniałych pasów kontuszowych. W chwili śmierci, Michał Kazimierz Radziwiłł, jeden z najgorszych hetmanów w historii Rzeczpospolitej, niewykształcony hulaka i człowiek o raczej nijakiej osobowości, pozostawił po sobie jedną z największych fortun w ówczesnej Europie i jej spadkobiercę, w osobie syna – Karola Stanisława “Panie Kochanku” Radziwiłła herbu Trąby. Podobnie jednak jak wielka, niespełniona miłość “Rybeńki” - “Królewnisia” Maria Karolina, tak i jego syn to tematy na zupełnie inny wpis. Tak barwne historie, po prostu nie mieszczą się w jednym wątku ;-)
*Szkołę tą za życia założyciela ukończyło zaledwie 12 kadetów.
Komentarze
-
Ludwik Olczyk 03-05-2019 11:02Szanowna Pani. Myślę, że nie jet Pani sprawiedliwa dla tego człowieka. Miał wielkie serce, kochał i był kochany. Ta królewnisia, jak ją nazywał, kochała go szczerym uczuciem do końca życia. Uznano jednak, że są zbyt blisko spokrewnieni. Kobiet, z którymi chciano go żenić było zatrzęsienie. A to Sieniawska (którą mu narzuciła matka), a to elektorówna Sulzbach, a to księżniczka Turn und Taxis, a nawet Maria Leszczyńska (biedak, wpadł w panikę jak ojciec Bolimowski mu to zaproponował; pani matka zakazała nawet myśli o spotkaniu z Leszczyńskim!). Do tego był potwornie kontrolowany przez upiorną mamuśkę, która zawsze lepiej wszystko wiedziała... Może warto by Pani napisała artykuł o jego relacjach z damami jego serca. I jednych z najpiękniejszych listów miłosnych, które słała mu późniejsza małżonka? Pozdrawiam Panią serdecznie.