Warszawskie Judaica

Warszawskie Judaica

Motywem przewodnim drugiego w listopadzie spaceru z Włodkiem były warszawskie judaica. Przy okazji ostatniego spaceru, mieliśmy niemałe preludium do tej właśnie tematyki i choć nie pytałam o to naszego "prowadzącego", to trasa ta w moim przekonaniu stanowiła kontynuację naszej podróży po bogatej, niezwykle ciekawej, ale również niestety tragicznej historii warszawskich Żydów.
 Nasza ekipa

Zebraliśmy się w chyba najbardziej znanym punkcie spotkań w całej Warszawie (doszliśmy wspólnie do takiego wniosku widząc kolejne grupki rozchodzące się w różnych kierunkach), czyli przy KFC Gruba Kaśka. Stąd mieliśmy dobry widok na drugą stronę ulicy, gdzie niegdyś stała Wielka Synagoga na Tłomackiem. Piękny budynek wzniesiony w latach 1875-78 według projektu Leandra Marconiego, zniknął z mapy Warszawy 16 maja 1943 wysadzony za jednym naciśnięciem guzika: Ależ to był piękny widok.  [...] Przedłużałem chwilę oczekiwania. Wreszcie krzyknąłem: Heil Hitler! – i nacisnąłem guzik – tak chwalił się w więzieniu mokotowskim Kazimierzowi Moczarskiemu największy kat getta – Jürgen Stroop. Z synagogi ponoć ocalały jedynie świeczniki stojące przed wejściem i metalowy numerek z szatni. Na zdjęciu obok widok synagogi od strony dzisiejszej alei Solidarności. Po lewej stronie widoczny fragment budynku Żydowskiego Instytutu Historycznego. Synagoga na Tłomackiem

Obecnie w miejscu Wielkiej Synagogi stoi Błękitny Wieżowiec, którego budowa trwała aż 26 lat (od 1965 - 1991), a to jak głoszą legendy, za sprawą klątwy, którą  rabin rzucił na miejsce po wyburzonej synagodze. Najciekawszy w Błękitnym Wieżowcu jest – tu moja subiektywna opinia, sposób w jaki odbija się w jego szybach zachód słońca w bezchmurny dzień.

Spod Grubej Kaśki ruszyliśmy w kierunku dawnej ulicy Nalewki. Jeszcze na skrzyżowaniu z ulicą Długą, Włodek zaprezentował nam zdjęcia lotnicze tego obszaru zrobione z pokładu samolotu w latach czterdziestych XX wieku. Poniżej porównanie zdjęć obaszru warszawskiego getta z lat: 1935, 1943. Ostatnie zdjęcie zostało wykonane współcześnie.

warszawskie getto   

Na ulicy Długiej, co ciekawe, do 1944 roku stała barokowa kamienica z 1774 roku należąca do kupca żelaznego Karola Wieprzowskiego. Budynek został rozebrany przy budowie trasy W-Z. Kamienicy przez 170 lat, strzegło przed nieszczęściami Oko Opatrzności umieszczone w tympanonie nad drzwiami balkonowymi.

Kamienica Karola WieprzowskiegoUlica Nalewki w XIX i na początku XX wieku stanowiła handlowe serce Warszawy. Tu każdy metr kwadratowy podłogi, każda oficyna i każde podwórko było zajęte przez sklepy, sklepiki, warsztaty i warsztaciki. Na Nalewkach nawet nie było drzew – nie było na nie miejsca. Na tej jednej ulicy można było kupić dosłownie wszystko: od bielizny przez obuwie, suknie, futra czy całe bele produkowanego na miejscu perkalu. W latach 1900-1903 stanął tu imponujących jak na owe czasy rozmiarów handlowy Pasaż Simonsa, który skupiał lokalny handel w jednym miejscu. W nim również mieściły się biura, magazyny, a także hotel. W czasie powstania warszawskiego pasaż pełnił funkcję reduty obronnej Batalionu „Chrobry”. Pod jego gruzami zginęło około 200 osób, głównie powstańców. Obecnie ten odcinek Nalewek, przy którym stał Pasaż Simonsa nosi nazwę Bohaterów Getta. 

Więcej na temat Pasażu Simonsa znajdziecie pod tym linkiem:

http://www.stacjamuranow.art.pl/miejsca/wymazane/pasaz_simonsa

 Tętniące życiem, kolorowe, hałaśliwe centrum szeroko pojętego handlu, stolica kultury jidysz, synonim warszawy żydowskiej, a zarazem miejsce wielokulturowe, gdzie w jednym punkcie spotykały się języki: żydowski, polski i rosyjski, w czasie drugiej wojny światowej zostało wcielone w obszar getta, a po upadku powstania, zmiecione z powierzchni ziemi. Po wojnie ulica Nalewki nie tylko już nigdy nie odzyskała swojej tożsamości, ale przede wszystkim jej część została zdegradowana do roli ślepej uliczki prowadzącej w kierunku Ogrodu Krasińskich. Funkcję komunikacyjną Nalewek przejęła przeprowadzona przez ruiny getta w latach 1947 - 48 ulica generała Władysława Andersa.

Po obejrzeniu kilku przedwojennych fotografii, które pokazał nam Włodek, skierowaliśmy swoje kroki w stronę Ogrodu Krasińskich. Na wysokości bramy do ogrodu zatrzymaliśmy się na chwilę, aby rzucić okiem na mosiężny plan getta umieszczony na kamiennym cokole. Następnie  przecięliśmy ulicę Andersa i idąc wzdłuż Anielewicza przypominaliśmy sobie tragiczną historię tej ulicy, która przed 1953 rokiem nosiła miano Gęsiej. Przy Gęsiej jeszcze przed drugą wojną światową stało więzienie wojskowe potocznie zwane Gęsiówką. W czasie niemieckiej okupacji Gęsiówka znalazła się na obszarze getta i mieścił się w niej Areszt Centralny Getta, a od 1943 roku obóz koncentracyjny.

Ulicą Anielewicza dotarliśmy do placu budowy, na którym niedawno wyrósł budynek Muzeum Historii Żydów Polskich. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy pomniku z upamiętniającym Żydów poległych walce o  wolność. Kamienna tablica w kształcie koła odsłonięta w 1946 roku, została ozdobiona liściem palmowym – symbolem męczeństwa oraz napisem w językach polskim, jidysz oraz hebrajskim: Tym, którzy polegli w bezprzykładnej bohaterskiej walce o Godność i Wolność narodu żydowskiego, o Wolną Polskę, o wyzwolenie człowieka – Żydzi Polscy”. Willy Brandt Nieopodal tablicy stoi pomnik Bohaterów Getta. Zaprojektowany przez Natana Rapaporta oraz Marka Suzina, stanął w piątą rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim – 19 kwietnia 1943 roku, na ruinach getta warszawskiego. Obecnie pomnik poddawany jest pracom konserwacyjnym, więc nie mieliśmy możliwości podziwiać go z bliska. W grudniu 1970 roku na schodach pomnika kanclerz RFN Willy Brandt złożył wieniec, po czym ukląkł, wyrażając swój żal za zbrodnie popełnione na narodzie żydowskim przez Niemców. Zdjęcie kanclerza klęczącego przy pomniku obiegło cały świat.

Spod pomnika udaliśmy się w kierunku Kopca Anielewicza – dawnego bunkru, w którym 8 maja 1943 roku, kilkudziesięciu powstańców z Mordechajem Anielewiczem na czele, otoczonych przez Niemców i pozbawionych możliwości ucieczki, popełniło masowe samobójstwo. Dalej udaliśmy się w kierunku Umschlagplatzu. W czasie drugiej wojny światowej przebiegała tędy bocznica kolejowa. Od 22 lipca do 21 września 1942 roku, a także 18-22 stycznia 1943 roku, Niemcy deportowali stąd do obozu zagłady w Treblince około 320 tysięcy Żydów z warszawskiego getta. W 1988 roku w miejscu Umschlagplatzu odsłonięto pomnik projektu Hanny Szmalenberg i Władysława Klamerusa. Pomnik to w rzeczywistości niewielki placyk, który został otoczony wysokim na trzy metry murem i swoją formą przypomina wagon kolejowy. Nad wejściem na teren placyku umieszczona została czarna płyta przypominająca macewę, z płaskorzeźbą przedstawiającą połamane drzewa – symbol nagłej śmierci. Na wewnętrznych ścianach pomnika znajduje się 448 imiona żydowskie oraz cztery tablice z wyrytym w językach - hebrajskim, polskim, jidysz i angielskim, napisem: Tą drogą cierpienia i śmierci w latach 1942 – 1943 z utworzonego w Warszawie getta przeszło do hitlerowskich obozów zagłady ponad 300 tys. Żydów. Na ścianie przylegającego do placu budynku widnieje natomiast cytat z Księgi Hioba w językach: polskim, hebrajskim i jidysz: Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał. 

  umschlagplatz

W tym smutnym miejscu, pamiętającym tragedię tysięcy ludzi, zakończyliśmy naszą wycieczkę śladami Żydów polskich.

Zmarznięci i przemoknięci wróciliśmy w okolice Grubej Kaśki mając nadzieję na ciepłą kawę w Barze Kawowym Przy Kaśce. Niestety relikt PRL-u, gdzie wystrój przez istatnie 30 lat się nie zmieniał, został zamknięty z powodu remontu. Niepocieszeni ruszyliśmy na dalsze poszukiwania. Sieciówki jakoś nas nie przyciągnęły, udaliśmy się więc ulicą Długą w poszukiwaniu inspiracji. I tak oto, znaleźliśmy się w chińskiej restauracji Tien - Tien. Dużo miejsca, więc rozmościliśmy się wygodnie. Do tego całkiem smaczna zupa Pho i dobre sajgonki. A do picia - dla każdego coś miłego. Napoje gazowane, kawa, herbata, piwo i wino. Wszyscy wyszliśmy zadowoleni.

Tak jak ostatnio – zapraszam wszystkich chętnych przewodników, pilotów i miłośników Warszawy do udziału w naszych wyprawach. Naprawdę warto czasami odkurzyć swoją wiedzę i dowiedzieć się czegoś nowego. W końcu każdy z nas zna Warszawę inaczej, po swojemu. Każdy ma swoje historie i anegdoty, którymi warto się dzielić.  Na koniec chciałabym dodać jeszcze coś, o czym kompletnie zapomniałam szykując się do Włodkowego spaceru.

 Czesław Miłosz, Campo di Fiori

W Rzymie na Campo di Fiori 
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.

Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.

Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.

Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli.

Morał ktoś może wyczyta,
że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.

Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.

Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilę czekali
Na jego odlot w pożarze.

I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język nasz stał się im obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.

Warszawa - Wielkanoc, 1943

 

Więcej zdjęć Wielkiej Synagogi, Pasażu Simonsa, ulic: Nalewki, Gęsiej, Długiej i Franciszkańskiej znajdziecie pod tym linkiem: http://www.studiop2.pl/starawarszawa/indexHTML.php?xml=nalewki.xml

 

 

 

Tagi: