Pan Józef powoli tracił cierpliwość. Na to szare tałatajstwo nie pomagały ani pieczołowicie przez niego stawiane pułapki, ani sidła. Nawet wnyki okazały się nieskuteczne, głównie jednak za przyczyną dzieciaków buszujących po zakamarkach Parku Skaryszewskiego i majsterkujących przy misternych konstrukcjach. Zajęcza brać zwyczajnie nie dawała się z parku wyprosić.